"Życie to krótki sen, którego sentymentalnie ja się nie wstydzę..." //z piosenki Stanisława Sojki//
Retezat to trzeci pod względem wysokości łańcuch górski Rumunii, po górach Fogaraskich i Parang, zresztą niewiele od nich niższy. Przypomnijmy: najwyższy szczyt gór Fogaraszy to Moldoveanu: 2544 m n.p.m., gór Parang - Parangul Mare: 2518 m n.p.m. natomiast Retezat - Varful Peleaga: 2509 m n.p.m. (a więc wyżej od rodzimych Rysów). Ciekawostką jest, że Retezat króluje wśród gór Rumunii pod względem liczby szczytów ponad 2000 metrów wysokości (ponad 20). Cały obszar gór Retezat jest objęty ochroną - w 1935 r. został założony Park Narodowy Retezat. Jest to najstarszy Park Narodowy w Rumunii.
Proponowana trasa 2 dniowa:
1. dzień: Ohaba de Sub Piatra - Carnic - schronisko Pietrele - schronisko, a właściwie schron Gentiana (1670 m. n.p.m.)
całkowity czas przejścia, od schroniska Carnic: 2.30 - 3 godz., jeśli zdecydujemy się iść od Ohaby, to minimum 9 godz.
stopie trudności: łatwy
Na początek drobna uwaga: absolutnie nie należy planować tras na podstawie czasów podanych na tabliczkach informacyjnych. Trzeba doliczyć mniej więcej 1/3. Sprawdzone osobiście, natomiast Rumuni potwierdzili, że aby sprostać podawanym czasom, trzeba by było cały czas biec bez żadnego zatrzymywania się. Gwoli ścisłości, nasz podział trasy był troszkę inny niż podaję, ponieważ dotarliśmy do Ohaby późno, ok. 21:00 godz. pociągiem z Petrosani. Całe szczęście, że przy stacji był otwarty sklepiko - bar i tam się dowiedziałam, że można zamówić taksówkę do schroniska Carnic (a więc najdalej jak można dojechać autem). Kosztowało nas to 70 Lei (niecałe 70 zł) - około 20 km jazdy. Spaliśmy w schronisku Carnic, położonym w niby siole złożonym z kilku domostw, nazywającym się również Carnic. W tym punkcie są 3 lub 4 obiekty noclegowe: 2 schroniska: cabana Cascada i cabana Carnic oraz kwatery prywatne. Znajduje się tu wyjście na szlak oraz do Parku Narodowego Retezat (budki z biletami nie ma). Do schroniska Pietrele poprowadzi nas szeroką kamienistą ścieżką szlak niebieski - 1.30 do 2 godz. Po drodze, po parunastu minutach od wyjścia, można skręcić w lewo do wodospadu Cascada Lolaia - ok. 5-10 min. Po obejrzeniu wodospadu wracamy z powrotem na szlak. Po drodze mijamy kilka ciekawych rzeczy. Częś trasy wiedzie wzdłuż potoku, przy którym znajduj się rumowiska czerwonych kamieni. Z daleka wygląda to tak, jakby ktoś polał je farbą. Kolejną ciekawostką jest tablica informacyjna PAN (protected area network), na której, oprócz opisu Retezat, pojawia się rodzimy akcent: do sieci PAN należy Bieszczadzki Park Narodowy. Na szlaku mija nas traktor - olbrzym, transportujący prowiant i inne dobra do schroniska Pietrele. Schronisko Pietrele to mały kompleks turystyczny składający się z bungalowów oraz właściwego, zaniedbanego budynku schroniska. Kiedy tam doszliśmy, poszłam spytać o nocleg, powiedziano mi, że jak nie ma rezerwacji, to noclegów nie ma. Chociaż bungalowy wyglądały na puste. Ogólnie rzecz biorąc, w Pietrele można coś przekąsić ale obsługa jest niezbyt przyjaźnie nastawiona do turystów, przez co schronisko nie ma wogóle tzw. klimatu. Tak więc, po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej, do schroniska Gentiana (1670 m. n.p.m.). Szlak jest oznakowany za pomocą niebieskich trójkątów i zajmuje niecałą godzin. Trasa wiedzie przez las. Po dojściu do Gentiany okazało się, że jest to właściwie schron z dwoma wielkimi, ok. 20 osobowymi salami. My spaliśmy na poddaszu, na sali gdzie były 3 rzędy łóżek, w każdym rzędzie po 6 łóżek ustawionych ściśle obok siebie. Klimat tego schroniska jest iście górski, gospodarze są mili. W środku jest te sala jadalna, natomiast prowiant trzeba mieć raczej swój. Z tego co zauważyłam, można nabyć jedynie herbatę. Oczywiście mycie się na zewnątrz.
2. dzień: schronisko Gentiana (1670 m. n.p.m.) - Curmatura Bucurei - Vf. Bucura (2433 m n.p.m.) - saua Retezatului (2251 m. n.p.m.) - schronisko Pietrele - schronisko Gentiana
całkowity czas przejścia: ok. 10 godz. - bez dłuższych odpoczynków
stopie trudności: dość trudny ( przede wszystkim szlak jest dugi i w większości bardzo piarżysty - głazy są generalnie duże, trzeba cały czas uważać). Nieprzypadkowo góry te określane są jako porąbane. Szlaki wytrasowane są nawet nieźle, ale jak to się mówi: na j... pies, o ścieżkach w większości trasy zapomnij.
Od schroniska Gentiana wybieramy szlak oznaczony niebieskim pionowym paskiem. Szlak ten prowadzi do jeziora Bucura (Lac Bucura). Idziemy najpierw przez las, który po ok. pół godziny zaczyna się przerzedzać i stopniowo przechodzi w kosówkę. Po drodze przechodzimy mostkiem nad potokiem. Warto zwrócić uwagę na super czystą wodę. Widać dno a głębokość wynosi podobno ok. 1,5 metra. Po około dwóch godzinach od wyjścia ze schroniska docieramy do jeziorka Pietrele, nad którym pasą się krowy. Można chwilę odpocząć. Jeśli nie mamy, warto nabrać wody (nieopodal jeziorka płynie potok z czystą wodą), gdyż od tego momentu przez długi czas jej nie napotkamy. Od jeziora czeka nas ok. godzinne, piarżyste podejście na przecz Curmatura Bucurei. Po drodze mijamy się z pewnym osobliwym starszym panem. Warto o nim parę słów napisać. Dzień wcześniej spotkaliśmy go po raz pierwszy przy wodospadzie Cascada Lolaia. Odważnie przeszedł pod barierkę i zrobiwszy parę susów znalazł się na dole jaru przy potoku. Kolejny raz spotkaliśmy go w schronisku Gentiana, siedział kurząc papieros za papierosem i bardzo nadawał (po rumuńsku, więc nie rozumieliśmy). Po raz trzeci spotkaliśmy go właśnie na podejściu na przełęcz Curmatura Bucurei. Odważnie, poza właściwym szlakiem wspinał się pod górę, zagadywał wszystkich po drodze i za czymś się bardzo rozglądał. To coś, to okazało się jakieś kwiecie, z którego herbatka jest ponoć bardzo "energy". Po dotarciu na przełęcz odbyliśmy krótką rozmowę, najpierw na migi a później z pomocą turysty tłumacza. Nasz kolega wyjaśnił, że schodzi na nocleg nad jezioro Bucura (z przełęczy niecała godzina). Dodam jeszcze, że miał ze sobą duży plecak i wędrował sam. Nic tylko brać przykład, no może nie z samotnych wędrówek, ale z hartu ducha i kondycji fizycznej. Wracając do opisywanej trasy... Po wejściu na przełęcz, jesteśmy na głównym szlaku graniowym - czerwonym, przed sobą mamy jezioro Bucura, w lewo wiedzie szlak na najwyższy szczyt gór Retezat - Vf. Peleaga (2509 m.n.p.m.) i dalej na drugi co do wysokości szczyt Vf. Papusa (2508 m.n.p.m., za Peleagą zaczyna się szlak żółty), w prawo nasz szlak na szczyt Vf. Bucura (2433 m.n.p.m.) i szczyt Vf. Retezat (2482 m.n.p.m.). Można oczywiście wejść na Peleagę i wrócić tą samą trasą. My wolimy tzw. pętle, a w przypadku Peleagi byłoby to trudne, dlatego wybraliśmy wariant Vf. Bucura. Wg oznakowań z przełęczy Curmatura Bucurei przez szczyt Bucura do przełęczy Retezat (Saua Retezatului) jest 2 godziny. Nam przejście zajęło 3 godziny (a nie chodzimy wolno) praktycznie bez odpoczynków - tylko jakieś 10 min. na szczycie Bucura. Ten odcinek szlaku (oczywiście idziemy szlakiem czerwonym) jest dosyć uciążliwy. Szczególnie podejście pod Bucurę - wiedzie po wielkich kamieniach oraz zejście - dosyć ostre i piarżyste. Dla Tomka nasz szlak by wyzwaniem, ponieważ szedł dosłownie ze dwa tygodnie po zdjęciu gipsu (w maju złamał nogę a na początku sierpnia pojechaliśmy w góry Rumunii). Tak więc, okazało się, że chodzenie po górach jest całkiem niezłą formą rehabilitacji. Przy schodzeniu z Bucury, możemy podziwiać piękne widoki - główny masyw Retezatu oraz liczne jeziorka. Idziemy dalej szlakiem czerwonym, do którego za szczytem dochodzi również szlak żółty. Przejście od szczytu Bucura do przełęczy Retezat zajmuje ponad godzinę. Od przełęczy na szczyt Retezat (2482 m.n.p.m.) jest dosyć blisko - ok. pół godziny, jednakże dla nas godzina była zbyt późna, aby ryzykować (prawdopodobnie musielibyśmy schodzić po ciemku, a zależało nam na dotarciu za widoku przynajmniej do pierwszego schroniska - Pietrele). Tak więc schodzimy szlakiem niebieskiego trójkąta. Na tabliczce jest napisane, że do schroniska Pietrele jest 3 godziny. Akurat w tym wypadku dokładnie tyle nam to zajęło. Początkowo (ok. 20-30 min.) zejście jest dosyć ostre, po osuwającym się piargu. Trzeba dobrze wypatrywać słabo widocznych zakosów. Następnie wchodzimy do dużej doliny, gdzie pasą się konie. Dalej szlak nie przedstawia większych trudności, aczkolwiek jest nużący, ze względu na liczne przejścia po dużych głazowiskach. W schronisku Pieterele odpoczęliśmy troszkę po całodniowej trasie. Został jeszcze ostatni odcinek do schroniska Gentiana. Zaczęło się już zmierzchać, ale te trudno było sobie odmówić jedzenia i napojów chłodzących. Na szlaku z Pietrele do Gentainy, ciekawostka, na drzewach są małe niebieskie znaczki fosforyzujące, które bardzo dobrze wskazują kierunek szlaku. Na nocleg dotarliśmy dobrze po godzinie 22:00. Następnego dnia niestety trzeba było już schodzić i ruszać w podróż powrotną: na Devę i dalej do domu.
Galeria zdjęć Retezat
(kliknij na poniższe zdjęcia aby przejść do galerii)
Ohaba de sub Piatra - Cabana Carnic Cascada - Cascada Lolaia - Cabana Pietrele - Cabana Gentiana - Vf. Bucura - Cabana Pietrele - Cabana Gentiana - Cabana Carnic Cascad - Deva
Dojazd:
Połączenia z Polski opisywać nie będę, gdyż my w Retezat dotarliśmy z okolic Mangalii, a konkretnie 2 Mai, po drodze zahaczając o góry Parang. Natomiast w ramach Rumuni, dojechaliśmy pociągiem z miasteczka Petrosani do miejscowości Ohaba de sub Piatra - a więc od północy. Od Ohaby do właściwego początku szlaku (Carnic) jest ponad 20 km. Nam się udało dojechać taksówką. Do miejscowości Nucsoara (ponad 10 km od Ohaby w stron gór) jest jako taki asfalt, potem jest coraz gorzej. Ostatnie kilka kilometrów jedzie się kamiennymi muldami. Piechotką raczej nie polecam. Być może dotarcie od południa jest łatwiejsze, konkretnie od miejscowości Campu lui Neag, ale tego wariantu osobiście nie sprawdziliśmy.
Nocleg:
Atakując Retezat od strony północnej, możemy liczyć na noclegi w siole Carnic, schronisku Pietrele (z naszego doświadczenia wynika, że tu trzeba wcześniej rezerwować nocleg), schronisko-schronie Gentiana, nad jeziorem Bucura - własny namiot. W drodze powrotnej do Polski, zatrzymaliśmy się na nocleg w dosyć "wypasionym" hotelu w Devie, to już jest większe miasto i jest tu sporo hotelików. Warto dodać, że z pomocą komunikacji publicznej (autobusy + pociągi), ciężko jest się wydostać. Tzn. z Carnic wracaliśmy znowu taksówką, kierowca zgodził się za niewielką dopłatą dowieźć nas do miasteczka Hateg. Liczy ono ponad 10 tys. mieszkańców, ale po godzinie 16:00 nie było już żadnych autobusów ani pociągów w kierunku Devy. Co dziwne, Deva jest dość dużym miastem w tym regionie (Siedmiogrodzie), a odległość z Hateg drogą główną to ok. 40 km. W każdym bądź razie znowu zostaliśmy skazani na taksówkę. Fakt, bardzo dużo nas nie kosztowała - ok. 60 lei, czyli ze 30 zł na osobę za czterdzieści parę kilometrów. Do miasta udało się dotrzeć wieczorem ok. godz. 20:00. Z Devy jest kilka połączeń na dobę do Budapesztu, więc z dalszą podróżą już nie było problemu. Zatrzymaliśmy się na nocleg, a następnego dnia przed południem wyjeżdżaliśmy na Budapeszt.