"Życie to krótki sen, którego sentymentalnie ja się nie wstydzę..." //z piosenki Stanisława Sojki//
Proponowana trasa 7 dniowa:
Autor: Zbigniew Chrzan
1. dzień: Białystok - Budy
długość trasy - ok. 75 km
Zaczęliśmy od Białegostoku, byliśmy o około 14. Z dworca na płd-zach w stronę Warszawy świeżo budowaną trasą. Jechaliśmy po zupełnie pustym prawym pasie trasy aż do skrętu na Złotorię. Już przed Złotorią ukazały się piękne widoki na Narew. Następnie kierowaliśmy się do Tykocina. To naprawdę urokliwe miasteczko a na dodatek odbywał się tam festyn na zamku i na rynku. Dźwięki muzyki dawnej, miła atmosfera no i zimne piwo. W Tykocinie naprawdę zwiedzić warto Kościół Świętej Trójcy i barokową Wielką Synagogę. To miasteczko ma ponad 100 obiektów zabytkowych. Pozostał tam nietknięty oryginalny układ przestrzenny miasta. Na środku rynku stoi pomnik hetmana Stefana Czartoryskiego. Jeżeli chodzi zaś o nowy zamek to ja nie jestem specjalnym zwolennikiem takich rzeczy, owszem ładnie wpisuje się w krajobraz lecz nie ma w nim feelingu, historii, nie pachnie starością, nie ma ducha, ot nowy zamek. Następny punkt programu: Biebrzański Park Narodowy. Bagno Ławki, jest co oglądać, kumkanie żab, ptactwo, bagna i dość dużo osobników z wielkimi obiektywami tzw. „biebrznięci”. Pogoda extra. Dojeżdżamy do miejsca docelowego – Budy. Na podwórko u Pani Joasi Wierzbickiej. Cudowna sceneria, zero cywilizacji.
2. dzień: Budy - Osowiec - Radziejów - Wizna - Budy
długość trasy - ok. 110 km
Coś dla mnie – zwiedzanie fortu w Osowcu. Robi wrażenie, no i przewodnik widać że tym żyje, wiedza historyka pasjonata. Fajnie takiego słuchać. Zwiedzamy fort I ok.2h. Potem dalej dookoła parku biebrzańskiego. Niestety po kilku kilometrach- lipa, jakieś okropne wsie, żadnych widoków, dopiero w Brzostowie znakomite widoki na Biebrze z polem obserwacyjnym. Jeszcze lepsze w Burzynie – widok z góry plus punkt obserwacyjny. Do Wizny nie dojeżdżamy, skręcamy na główną drogę na Białystok, by wkońcu dojechać do Góry Strąkowej z przepięknym widokiem na rzekę. Na tej górze właśnie znajduje się bunkier w którym to kpt. Władysław Raginis dzielnie bronił się z 720-toma żołnierzami przed (jak niektórzy uważają) „najlepszą” armią świata, a konkretnie 42 000 żołnierzy Niemieckich. A poddali się tylko dlatego że Guderian (twórca Blitzkrieg) zagroził rozstrzelaniem jeńców wojennych. Hańba. Gdy czyta się tablice informacyjne dotyczące bitwy doprawdy wydaje się to niewiarygodne. Dobrze że są ludzie którzy o to dbają. Obecnie w bunkrze znajduje się nagrobek ze szczątkami kapitana. Chwała mu. Zjeżdżamy z Góry Strąkowej i tniemy na Budy.
3. dzień: Budy - Osowiec - Goniądz - Dolistowo Stare
długość trasy - ok. 60 km
Ruszamy ponownie do Osowca a tam jakieś śpiewy, tańce – festyn. Pełno swojskiego jadła na stołach, mnóstwo straganów, słoninki, kaszanki, szyneczki, boczki kwas chlebowy. Zabawiamy tam dwie godzinki, jest cudownie słońce świeci muzyka gra. Potem dalej do Goniądz. Przystajemy na chwilę robiąc zakupy i dalej do Dolistowa. Tym razem śpimy pod dachem w stodole. Luksus. Zostawiając bagaże gnamy nad Biebrzą do Kanału Augustowskiego – cudo ówczesnej techniki rzeczywiście robi wrażenie. Wracamy gdy słońce chyli się ku zachodowi, podziwiając Biebrze.
4. dzień: Dolistowo Stare-Jasionówka-Oleszkowo-Supraśl-Krynki
długość trasy - ok. 110 km
Przed nami bardzo długa trasa. Mijamy szybko małe miejscowości i wjeżdżamy w Puszcze Knyszyńską, przepiękna sprawa, żadnych samochodów, cisza. Oleszkowi- tutaj świat wygląda już zupełnie inaczej, stare wsie, do miast daleko dookoła puszcza. W końcu Supraśl ! Bardzo Ładna miejscowość z kupą pieniędzy w nią wpompowaną i to od razu widać. Przepiękny Monestar i muzeum ikon. Robi wrażenie. Bulwar nad zalewem także i choć to nowa rzecz zupełnie przyzwoita, nie jest to Polska B oj nie jest. Odpoczynek nad zalewm i w drogę. Na Krynki. Niestety nie mamy czasu by się zatrzymać w Poczopku. Cały czas pola i pola. W Krynkach swego czasu był największy PGR w Polsce. Ale to jeszcze nic, mają tam ponoć największe rondo w Europie. Rondo na dwanaście fajerek- tyle dróg z niego odchodzi. Podobno są takie dwa w Europie tutaj i w Paryżu. Przepiękny neogotycki kościół. Nocujemy nad zalewem wśród wędkarzy. Ludzie spokojni, i dobrzy jak mówi miejscowa gospodyni, nie mamy się co bać o rowery.
5. dzień: Krynki - Kruszyniany - Bobrowniki - Mostowlany - Jałówka - Bondary
długość trasy - ok. 60 km
Rano objazd Krynek. Dość kiepsko zachowana Synagoga Chasydzka, z ciekawą architekturą, Cerkiew, Synagoga Kaukaska, ogólnie dużo zabytków jak na taka małą miejscowość. Jedziemy na Kruszyniany wzdłuż granicy. Meczet w Kruszynianach, ciekawostka, potem tatarska kuchnia i dalej w drogę. Cudowne Białoruskie wsie, czas zatrzymał się w miejscu, myjemy się w strumieniu w Świsłoczanach. Totalnie czysta woda. Mijamy Mostowlany zatrzymując się na chwilę przy Cerkwi. Dalej Jałówka jeszcze bardziej okazała cerkiew ze „złotą” kopułą, naprawdę robi wrażenie. Nocleg nad zalewem Siemianowskim, podobne jedno z najbardziej rybnych zbiorników. Mnóstwo wędkarzy na łodziach i motorówkach.
6. dzień: Bondary - Białowieża - Bondary
długość trasy - ok. 70 km
Wyruszamy z Rybaków i po kilku kilometrach jesteśmy w Puszczy. Szutrowa droga po Puszczy i mnóstwo samochodów robiących niesamowity kurz, jadących z dość dużą prędkością jak na taki rodzaj drogi. Niewiedzieć czemu samochody te mają tabliczki zaczynające się na literę „W” WI czy WE. No cóż czasami po prostu brakuje ... kamieni. Dojeżdżamy do krainy Dębów Królewskich - znakomita sprawa. Potem jedziemy obejrzeć żubry tudzież inne zwierzaki w totalnie skomercjalizowanym wycinku puszczy. Następnie piękną dróżką rowerową lecimy po Puszczy, oglądając przeróżne rodzaje drzew znakomicie opisanych, taka ścieżka dydaktyczna. Jesteśmy w Białowieży. Rzekłbyś Krupówki w Zakopanem. Znowu komercja i auta z tablicami na „W”. W Białowieży piękna Cerkiew i Kompleks Carski. Wracamy tą samą drogą do Rybaków na plaże wcześniej mijając urokliwą Narewkę.
7. dzień: Bondary - Białystok
długość trasy - ok. 56 km
Wyruszamy w ostatni etap. Znowu piękna Cerkiew w Nowej Woli. W Michałowie natrafiamy na pogrzeb w Cerkwi, i słyszymy żałobne pieśni, śpiew równy w pełnej powadze, bardzo ładnie. Ruszamy dalej. Ponownie Puszcza Knyszyńska, aż chce się oddychać po prostu cudo. Dojeżdżamy do Grabówki tuż przed Białymstokiem, a tam ... Wioska Indiańska, Tipi czyli namioty indiańskie. A w niej Sioux jak się okazało. Człowiek, który o Indianach w Polsce podobno wie najwięcej. Rzeczywiście bardzo inteligentny i obeznany człowiek, nakreślił nam obyczaje Indian i tamtejszej Podlaskiej ludności, warte polecenia miejsce. I wreszcie Białystok całe miasto w ścieżkach rowerowych, naprawdę raj dla rowerzystów. Szerokie dwupasmowe dróżki, chodniki osobno, wszystko dobrze oznaczone. Jak na tak duże miasto wszędzie jest szeroko, rzekłbyś Ameryka. Zwiedzamy pałac i ogrody Branickich, niesamowity przepych, tak jak w Poczdamie tylko do tego można to porównać. Na koniec jeszcze stadion Jagi niestety w przebudowie, ale będzie piękny.