"Życie to krótki sen, którego sentymentalnie ja się nie wstydzę..." //z piosenki Stanisława Sojki//
Alpy Ötztalskie to jedno z pasm górskich potężnego łańcucha górskiego Europy - Alp. Bardzo ogólnie rzecz ujmując, Alpy (długość ponad 1000 km, szerokość 150 - 250 km) dzielimy na (szczegółowy podział na pasma podaję tylko dla Alp Centralnych):
Proponowane trasy:
Uwagi:
1. trasa: Vent - Martin Busch Hütte (2501 m n.p.m.) - Similaun Hütte - Similaun (3606 m n.p.m , dla ścisłości na sam szczyt nie dotarliśmy ze względu na złe warunki pogodowe i zbyt późną godzinę) - Martin Busch Hütte - Vent
całkowity czas przejścia: 11 - 12 godz. (jeśli chcemy wejść na Similaun, trzeba liczyć ok. 13 - 14 godz., natomiast jeśli nie planujemy podejścia, tylko dojście do schroniska Similaun, to można liczyć do ok. 9 godz. w obie strony)
stopień trudności: dość trudny (początkowy etap - do Martin Busch Hutte - łatwy, dalej do schroniska Similaun - średni, podejście na Similaun - może nie bardzo trudne, ale dosyć wymagające technicznie)
W Vent maszerujemy drogą główną do jej końca (nie skręcamy w prawo asfaltem do góry - ta droga prowadzi do Roofen). Przechodzimy przez most nad dużym potokiem Niedertalbach (w Vent łączy się z Rofener Ache i razem tworzą rzekę lodowcową: Venter Ache). Potok Niedertalbach mamy po lewej stronie i będzie on nam towarzyszyć prawie aż do schroniska Martin Busch Hütte (2501 m n.p.m.). Muszę tu dodać, że byliśmy zaskoczeni ogromem i siłą wody Otztalskich potoków. Nasze rodzime potoki w Tatrach czy Bieszczadach przyjemnie dla ucha "mruczą" a tu, w Alpach Otztalskich to jest jeden wielki huk. Pierwszy docinek trasy, a więc Vent - Martin Busch Hütte zajmuje ok. 2,30 godz. Idziemy cały czas szerokim, wygodnym traktem (na tym odcinku, do schroniska, można też dojechać rowerem). Po lewej stronie mamy głęboką dolinę, z, wspomnianym już, potokiem Niedertalbach w dole. Mniej więcej w połowie drogi mijamy drogowskaz informujący o trasach: Martin Bush Hutte, Similaunhutte, Vent oraz Ramolhaus (odbicie w lewo). Kilka minut po drogowskazie, mijamy kamienną chatkę (być może służy ona jako szałas pasterski) - miejsce odpoczynku, powyżej chatki jest ławeczka. Im bliżej schroniska, tym ładniejsze widoki. Schronisko Martin Bush Hutte jest dosyć popularne ze względu na łatwą dostępność z Vent (nie potrzeba żadnego sprzętu). Posiada ono ponad 100 miejsc noclegowych (łóżka w pokojach oraz materace na salach zbiorowych). Poza tym, jest dobrą bazą wypadową na kilka trzytysięczników (m. in. Similaun 3606 m n.p.m. - ok. 3:45 godz; Kreuzspitze 3457 m n.p.m. - ok. 2:45 godz.; Saykogel 3360 m n.p.m. - ok. 3:00 godz.; Fineilspitze 3516 m n.p.m. - ok. 3:45 godz.). Oczywiście te wejścia wymagają już posiadania sprzętu (co najmniej raki). My wybraliśmy trasę w stronę Similaun. Przejście od schroniska Martin Busch do schroniska Similaun Hütte zajmuje ok. 2:00 godz. Z początku idziemy ścieżką wijącą się wśród skąpej trawy. Po ok. 20 minutach dochodzimy do drogowskazu z trasą do pomnika upamiętniającego człowieka lodu - Otziego. To oznakowanie, patrząc na mapę jest nieco dziwne. Ponieważ pomnik Otziego znajduje się ok. 1 godz. drogi od schroniska Similaun, w kierunku szczytu Fineilspitze. Ötzi czyli człowiek lodu jest atrakcją turystyczną doliny Ötztal (zresztą jego nazwa pochodzi od nazwy doliny). W 1991 roku dwoje niemieckich turystów odnalazło ciało wystające z lodowca Similaun (po stronie włoskiej). Ciało oczywiście wydobyto i zawieziono na badania do Innsbrucka. Na początku sądzono, że jest to tragicznie zmarły turysta, jednak szczegółowe badania (metodą radiowęglową) wykazały, że jest to człowiek sprzed ok. 5500 lat ! A więc jakieś 3500 lat przed Chrystusem. Znalezione przy nim narzędzia i ubranie potwierdziły, że mógł żyć w późnej epoce kamienia łupanego (a tak poważnie, to w neolicie). Ötzi stał się tematem spornym pomiędzy władzami Austrii i Włoch. Ostatecznie, jako że ciało zostało znalezione po stronie włoskiej, został zabrany do Muzeum Archeologicznego w Bolzano. Info o Otzim, na podstawie przewodnika Kev Reynolods, "Alpy Austriackie" tom I - strona 116. Dalej nasza trasa zaczyna przybierać charakter wysokogórski. Jest coraz mniej kępek trawy, za to po bokach pojawiają się lodowce. Ścieżka prowadzi po kamieniach, miejscami idziemy fragmentami śniegu. W pewnym momencie widać budynek schroniska, natomiast od momentu zobaczenia schroniska do dotarcia tam mija ponad godzina. W środku schroniska, jak na taką wysokość, jest bardzo restauracyjnie. Ale obsługa jest miła i całość robi pozytywne wrażenie. Co ciekawe Similaun Hütte leży już całkowicie po stronie włoskiej. Od schroniska do szczytu Similaun idzie się ok. 2 godz. Na początku jest to dosyć wyraźna ścieżka po kamieniach, po paru minutach trzeba wypatrywać kopczyków, a następnie skręcamy w lewo na lodowiec (w naszym przypadku - sierpień 2014, lodowiec był pokryty świeżym śniegiem). My próbowaliśmy, docierając do przełęczy pod szczytem, ale niestety zabrakło czasu (chcieliśmy i poniekąd musieliśmy wrócić do Vent). Pogoda zrobiła się nieciekawa, przyszła mgła i późna godzina. W sumie od schroniska szliśmy około godzinę w stronę szczytu głównego Similaun i po sprawdzeniu później na mapach prawdopodobnie dotarliśmy w okolice Małego Similaun (Kl. Similaun 3365 m. n.p.m.). No ale trzeba było zawrócić. Z powrotem szliśmy tym samym szlakiem, pozwalając sobie na troszkę dłuższy odpoczynek w Martin Busch. Do Vent dotarliśmy dobrze po 21:00.
2. trasa: Vent - Stablein (2356 m n.p.m.) - Breslauer Hütte (2844 m n.p.m.) - przełęcz Mitterkarjoch (3470 m n.p.m.)- Wildspitze (3774 m n.p.m ) - przełęcz Mitterkarjoch - Breslauer Hütte - Stablein - Vent
całkowity czas przejścia: ok. 14 - 16 godz. (my wyszliśmy ok. godziny 7:15 rano, ale do Stablein wjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym, to pozwala zaoszczędzić ok. 2 godzin )
stopień trudności: dość trudny
Trasę rozpoczynamy z Vent, przy czym mamy dwa warianty: wyjście ok. 5 - 6 rano, lub troszkę późniejsze wyjście - po 7:00 i wjechanie wyciągiem krzesełkowym do stacji Stablein. Wyciąg kursuje od godz. 7:30. My podjechaliśmy. Koszt wjazdu to coś ok. 7 Eur. Od Stablein idziemy szlakiem czerwonym do Breslauer Hütte (2844 m n.p.m.). Ten odcinek zajmuje niecałe 2:00 godz. i jest dosyć łatwy. Z początku idziemy łąką, następnie krajobraz staje się coraz bardziej skalisty. Breslauer Hütte to schronisko z wysokogórską atmosferą. Co ciekawe, zostało założone w 1882 roku przez wrocławską sekcję DAV (Deutscher Alpenverein - Niemieckie Stowarzyszenie Alpejskie). W schronisku można zapytać o warunki panujące wyżej oraz o prognozę pogody. Od schroniska kierujemy się zgodnie ze strzałką do: "Wildspitze 3 772 m; 3 3/4 h uber Mitterkarjoch". Nam trasa zajęła mniej więcej tyle, ile podają - ok. 3:30 godz. Z początku idziemy dosyć wyraźną ścieżką wśród kamieni. Momentami ścieżka zanika i wtedy trzeba obserwować kamienne kopczyki. Po około pół godziny dochodzimy do uroczego, małego polodowcowego jeziorka w dolinie Mitterkar. Idziemy dalej przez około godzinę. Na tym etapie, ścieżka pnie się mozolnie pod górę, a fragmentami przechodzimy po śniegu. Dochodzimy do upłazu pod przełęczą Mitterkarjoch. Do tego miejsca w sierpniu można wybrać się właściwie bez dodatkowego wyposażenia (mam na myśli raki, kask, czekan, linę), wystarczą dobre buty, ciepłe ubranie i prowiant na drogę . Można tu chwilę odpocząć; jest to też miejsce, w którym turyści wyciągają sprzęt wspinaczkowy. Mamy dwie możliwości wejścia na przełęcz: bezpośrednio, żlebem po lodowcu do góry do samej wierzchołkowej grani, bądź wejść tym samym wariantem, ale nieco niżej, przy dużej ekspozycji, skręcić w lewo w kierunku via ferraty. Wejście bezpośrednio do góry wymaga liny bądź czekana (i oczywiście raków), jest bowiem naprawdę ostre. Nie widzieliśmy nikogo, kto by wchodził niezwiązany liną. Rzecz jasna można ryzykować, ale biorąc pod uwagę duży kąt nachylenia, ryzyko jest dosyć duże. My, pokonując sporą ekspozycję, wybraliśmy via ferratę. Zakładamy raki, by po ok. 45 min. zdjąć je i przed wejściem na ferratę. Na ferracie przydają się uprząż z lonżą i kask. Via ferrata nie jest bardzo trudna, ale momentami ekspozycja jest duża. Przejście zajmuje nam około pół godziny. Wychodzimy na przełęcz Mitterkarjoch (3470 m n.p.m.) i idziemy w prawo. Na przełęczy brak oznakowań, ale my wiedzieliśmy jak iść, ponieważ wcześniej porozmawialiśmy z dwójką Włochów, którzy doradzili nam ferratę i wytłumaczyli dalszą drogę. Na przełęczy ponownie zakładamy raki, gdyż będziemy iść po przykrytym płytkim śniegiem lodowcu. Przejście od Mitterkarjoch do "ostatniego" podejścia na szczyt Wildspitze zajmuje niecałą godzinę. Trzeba uważać na szczeliny, nie ma ich zbyt dużo, ale się zdarzają. Trzeba dobrze patrzeć na szczyty przed sobą (po skręceniu od przełęczy w prawo), w krótkim czasie powinniśmy zauważyć krzyż na szczycie Wildspitze. Ostatnie podejście na szczyt wiedzie po kamieniach i skałach, więc ponownie zdejmujemy raki i zostawiamy je przy kamieniu. Po 15-20 minutach stajemy na szczycie - do tej pory rekord życiowy dla nas obojga - 3 774 m n.p.m Wildspitze (no, na wysokości 3 768 m n.p.m., ponieważ 3774 m to wysokość podawana łącznie z krzyżem :) ) Ciekawostką jest, że niemiecki zespół Rammstein nakręcił teledysk do jednej ze swoich piosenek "Ohne dich" (z płyty "Reise, Reise") właśnie na Wildspitze. Panorama ze szczytu jest wspaniała. Nam się udało trafić na dobrą pogodę. Niestety, na szczycie nie mieliśmy zbyt wiele czasu, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i trzeba było schodzić.
Panoramy ze szczytu oraz czubek Wildspitze 3 774 m n.p.m:
3. trasa: Vent - Rofen (2014 m n.p.m.) - droga "Cyprian-Granbichler Weg" - schronisko Hochjoch Hospiz (2412 m n.p.m.) - Rofen - Vent
całkowity czas przejścia: ok. 5 - 6 godz.
stopień trudności: średni; jeśli jest sucho, łatwy
Od Vent idziemy w stronę Rofen (niewielkie sioło, w którym znajduje się prywatne schronisko i kilka domków). Można iść drogą asfaltową, ale o wiele ciekawiej jest pójść dołem, łąką. Droga od Vent do Rofen zajmuje dobre pół godziny. Jeśli zdecydujemy się na wariant łąkowy, przy zabudowaniach Rofen, widocznych po prawej stronie, należy przejść przez wiszący most nad potokiem (jest to spora atrakcja dla dzieci). Po drodze mijamy ciekawostkę: krzyż i kamienną "lunetę" - patrząc przez nią widzimy szczyt Wildspitze. W pobliżu prywatnego schroniska Geierwallihof z łatwością znajdziemy drogowskaz ze szlakami. Przez ponad pół godziny idziemy szeroką ścieżką przez alpejskie łąki. Jest to miejscami teren prywatny i na szlaku są furtki, które należy za sobą zamykać. Po drodze można spotkać pasące się stadka koni. Mniej więcej po godzinie drogi od sioła Rofen, szlak zwęża się i z szerokiej drogi zmienia się w wąską perć. Zmienia się też krajobraz, z alpejskich łąk wchodzimy w dolinę Rofental, dnem której płynie dość spory potok Rofenache. Ten odcinek trasy (aż do schroniska) jest nazywany "Cyprian-Granbichler Weg". Trasa łatwa, ale dość eksponowana. Miejscami są łańcuchy, jednakże są one przydatne generalnie w przypadku oblodzeń. Ze schrniska Hochjoch Hospiz jest kilka fajnych tras, m.in. do schroniska Schone Aussicht (2 842 m n.p.m.), znajdującego się po stronie włoskiej. Wg. przewodnika jest to trasa łatwa i zajmuje ok. 2:30 godz, a więc całość od Vent wyszłaby ok. 11 - 12 godz., można zrobić w jeden dzień. Nam niestety zepsuła się pogoda i zbyt późno wyszliśmy (około południa) aby myśleć o dalszej wędrówce. Po za tym, następnego dnia wyjeżdżaliśmy z Otztalu w o wiele niższe góry: Szumawa na granicy Czesko - Austriacko - Niemieckiej.
Galeria zdjęć Alpy Otztalskie
(kliknij na poniższe zdjęcia aby przejść do galerii)
Biberwier (pierwsze zdjęcie) - Vent - Martin Busch Hütte (2501 m n.p.m.) - Similaun Hütte - Similaun (3599 m n.p.m , dla ścisłości na sam szczyt nie dotarliśmy ze względu na złe warunki pogodowe i zbyt późną godzinę) - Martin Busch Hütte - Vent
Vent - restauracja Stablein - Breslauer Hütte (2844 m n.p.m.) - przełęcz Mitterkarjoch (3470 m n.p.m.) - Wildspitze (3772 m n.p.m.) - Breslauer Hütte - Vent
Vent - trasa do Rofen (2014 m n.p.m.) - Vent nasz nocleg - ponownie trasa do Rofen (2014 m n.p.m.) - droga "Cyprian-Granbichler Weg" - schronisko Hochjoch Hospiz (2412 m n.p.m.) - powrót tą samą drogą oraz dworzec kolejowy Otztal
Dojazd:
Wcześniej, przed Otztalem, byliśmy w Alpach Bawarskiech, więc trudno powiedzieć jak wygląda najlepszy dojazd komunikacją publiczną z Polski w Alpy Otztalskie. Jeśli zamierzamy jechać koleją z pewnością warto dojechać do Czeskiego Cieszyna i stamtąd kupić bilet (najprawdopodobniej na Innsbruck, z przesiadką w Wiedniu). My startowaliśmy właśnie z Czeskiego Cieszyna (ok. godz. 2:00 w nocy) i jechaliśmy do Monachium (na miejscu około południa) z przesiadką w Pradze. Koszt biletu w jedną stronę to niecałe 150 zł. W Alpach Bawarskich nocowaliśmy na polu namiotowym niedaleko miejscowości Grainau. Nasza podróż do Vent w Alpach Otztalskich wyglądała następująco: - z miejscowości Untergrainau pociągiem do miejscowości Ehrwald w Austrii. Niestety w Ehrwald okazało się, że droga przy dworcu kolejowym jest zamknięta ze względu na remont i trzeba drałować pieszo do centrum miasteczka. Skutek był taki, że nie zdążyliśmy na odpowiedni autobus (do Imst). Tak więc przemieszczaliśmy się jak się dało: najpierw do Biberwier, następnie taksówką do Nassereith (co było bolesne dla portfela, ale nie było wyjścia), dalej autobusem do Imst. W Imst przesiadka na autobus do Solden. Z Solden udało się dojechać ostatnim autobusem do Vent. Generalnie z Grainau do Vent jest około 120 km, ale ze względu na teren górzysty, poruszanie się komunikacją publiczną jest dosyć skomplikowane. W drodze powrotnej mieliśmy w planach Szumawę, więc nie był to powrót "standardowy". Z Vent autobusem do Solden, z Solden autobusem to Otztal i stamtąd pociągiem do Czeskich Budziejowic (z przesiadkami w Innsbrucku oraz Linz). Pociąg jest niestety dosyć drogi, my płaciliśmy około 60 Eur za osobę.
Poniżej zdjęcia z drogi z Alp Bawarskich do Vent:
Nocleg:
W obrębie doliny Otztal jako bazy noclegowo - wypadowe można wymienić m.in.: Sölden (najważniejsza miejscowość w dolinie Ötztal), Obergurgl, Vent. My nocowaliśmy w Vent. Ta urokliwa wioska jest położona na wysokości ok. 1900 m n.p.m. , w odległości około 18 km od Sölden. Znajdziemy tu kościół, sklep spożywczy, sklep ze sprzętem turystycznym, kilka hoteli oraz restauracji, kwatery prywatne. Tak więc podstawowe zaopatrzenie jest, a co najważniejsze to bliskość szlaków oraz możliwość zrobienia w jeden dzień najwyższego szczytu Otztalu - Wildspitze (3774 m n.p.m ). Jak wspomniałam, Vent oferuje bliskość licznych tras wypadowych, o zróżnicowanym stopniu trudności, poniżej przykładowe trasy łatwe (szlaki średnie i trudniejsze zaczynają się generalnie powyżej schronisk):Poniżej zdjęcia z Vent i Rofen:
My spaliśmy w rodzinnym pensjonacie Reinstadler. Warunki były bardzo przyjemne. Gospodarze byli bardzo życzliwie nastawieni do turystów, a ceny jak na tamtejsze warunki niewygórowane.
Poniżej zdjęcia z noclegu w Vent:
Przewodniki i mapy po terenie::
Przewodniki:
Mapy: